Nie było mnie tutaj dłuższą chwilkę, to fakt.
Ale wracam i to z tutkiem w rękawie!
Rzecz przydatna, rzecz praktyczna.
Podróżuje ze mną taka jedna podczas weekendowych wypadów za miasto.
Najczęściej wypchana po uszy kłębkami, robótkami i niezbędnikiem każdej szydłoholiczki, skrojonym zgrabnie przez Jarecką, a wyposażonym w szydła różnorakich rozmiarów.
Zaletą tej torby jest fakt, że posiada jedną, wielką, przepastną kieszeń, do której WSZYSTKO się zmieści. Na upartego zmieści się tam i 3/4 czterolatka oraz kot.
Tak, kot będzie Wam bardzo wdzięczny za ten schowek i szybko go zaanektuje.
Możliwe zatem, że na jednej torbie się nie skończy.
Zatem, dla chętnych - tutek.
Czego potrzebujemy?
- kilka kawałków filcu
- kawałek podszewki
- dowolna aplikacja, tutaj - szydełkowe kółko udziergane z bawełny
Podstawowy kawałek filcu ma wymiary 74cm x 37cm.
W takiej torbie spokojnie zmieści się format A4.
Aplikację przyszywamy w tej samej odległości od góry i od dołu, to będą boki naszej torby po zszyciu. Najlepiej złożyć sobie filc na pół i od dołu zostawić większy odstęp, mając na uwadze ok 10cm na dno torby.
Po przyszyciu aplikacji składamy filc prawa strona do prawej i zszywamy po bokach, zostawiając ok.0,5cm od brzegu.
Teraz pora na rogi u dołu. Składamy je do środka i zaznaczamy linię przeszycia długą na ok.10cm. Prostopadle do szwu bocznego.
Uzyskujemy taki pierożek.
I obcinamy mu rogi.
Teraz możemy się zająć paskami.
Potrzebujemy trzech: dwóch na uszy i jednego do środka.
Paski na uszy mają szerokość linijki (co przyspiesza rozrysowanie), tutaj - ok. 4cm.
Kolejny punkt: podszewka.
Wycinamy z niej kawałek o długości naszego filcu - 74cm.(nic się nie stanie, jeśli będzie krótszy o 1-2cm).
Szerokość powinna być większa od filcu o 3cm, czyli u nas wyniesie 40cm.
Jako że podszewka bardzo lubi się strzępić, podwijamy jeden z dłuższych boków. Będzie to góra naszej wewnętrznej warstwy.
Następnie składamy podszewkę na pół i przeszywamy bok i dół ściegiem prostym, a dla umocnienia i uniknięcia poprucia - zygzakiem.
Niektórzy wypili już dwie kawy, choć jest zaledwie południe, więc robią sobie energetyzującą herbatkę (tu macham do Kaczki) i zbierają siły przed finalną akcją, czyli szyciem.
Podszewkę przewlekamy na prawą stronę (wcześniej oczywiście zrobiliśmy to z naszą torbą) i mościmy w środku, w lekkiej odległości od krawędzi. Można sobie ją przykleić w paru miejscach klejem, można użyć szpilek. Ja wybrałam klej do tkanin ze względu na wygodę i końcowe zagęszczenie szpilek.
Przykładamy uszy z obu stron, w odstępach ok. 6cm od boków i przyszpilamy.
Teraz zszywamy krótszy z trzech pasków (można go zszyć wcześniej, żeby przypadkiem nie przyszyć go w roli ucha). I przykładamy od środka, mocując szpilkami.
Ja zainstalowałam sobie dodatkowo karabińczyk na klucze, bo w tak przepastnej wnęce trudno je wyłowić, gdy trzeba.
Wracając do paska wewnątrz - powinien być zrównany z górną krawędzią torby.
Jeśli jego obwód jest trochę za długi (a to się zdarzyć może) po prostu go skracamy, aż do uzyskania odpowiednio przylegającej od środka opaski.
I szyjemy.
Ściegiem prostym (wzmacniając jedynie uszy i karabinek), w odległości ok.0,5cm od góry i drugim ściegiem w tejże odległości od dołu paska.
A teraz już najspokojniej w świecie można pójść w miasto z torbami.
Koniecznie dajcie znać, jeśli coś uszyjecie.
Powodzenia!